piątek, 27 marca 2015

Rozdział 6

''-Łucja...- zacząłem nie pewnie. 
-Noo?
-Muszę ci o czymś powiedzieć... ''

Z perspektywy Łucji
-Muszę ci o czymś powiedzieć- w jego głosie nie słyszałam nigdy takiej powagi jak teraz, lekko się przestraszyłam, wiedziałam że to coś poważnego, w innym wypadku nie był by aż tak poważny. Usiadłam niepewnie na łóżku, a on po chwili zrobił to samo. Chwycił moją dłoń, a jego oczy były wpatrzone w moje. 
-Co chcesz mi powiedzieć?- zaczęłam niepewnie, z lekko drżącym głosem
-Wiem, wiem że możesz mnie przez to znienawidzić. Wiem że możesz być na mnie wściekła, i wiem że powinienem był ci powiedzieć o tym wcześniej, ale... ale jakoś nie mogłem, nie chciałem żeby powtórzyła się taka sytuacja jak rok temu, ja...- momentalnie przestał mówić, a jego oczy skierowały się w stronę drzwi. Odwróciłam się, i zobaczyłam Kacpra wpatrzonego w nas, jak w jakiś film w kinie. Minę miał poważną, lecz po chwili zaczął klaskać. Janek puścił moją rękę, spuścił wzrok, widać było że był zażenowany tą sytuacją. Ja też się lekko zawstydziłam, to musiało wyglądać dziwne. Siostra siedząca z przyjacielem na łóżku, trzymają się za rękę, patrzą sobie w oczy, a on jeszcze głosi do niej przemowę.
-Noo brawo!- Kacper stał w drzwiach z wielkim uśmiechem i klaskał
-O co ci chodzi?- zirytowana spytałam szczerzącego się Kacpra 
-No...O to wyznanie miłości, nie?
-O jakie wyznanie miłości!?- krzykną Jasiek
-To ty nie ten...?- zająkał się lekko mój brat, ale Jasiek od razu mu przerwał
-Nie!
-A no to sorry, nie wiedziałem- zaśmiał się lekko Kacper
-Ja już lepiej pójdę.- Janek wstał i wyszedł, widać było że był wkurzony ale i jak by zawstydzony. Wiedziałam że chciał mi powiedzieć coś ważnego, nie zachowywał by się tak gdyby tak nie było. 
-Idiota...- powiedziałam do Kacpra, i wszyłam z pokoju. Myślałam w tedy tylko o tym co chciał mi powiedzieć, chciałam go dogonić. Gdy schodziłam ze schodów, zobaczyłam jak Jaś zakłada buty, zdreptałam do niego szybko a ten rzucił tylko ,,to cześć'' i wyszedł zamykając drzwi. Wyszłam szybko na zewnątrz
-Janek!!!- krzyknęłam do wychodzącego z bramki chłopaka, ale nie zwrócił na mnie uwagi. Nie będę go gonić, może musi przemyśleć parę spraw? Weszłam do domu i trzasnęłam drzwiami z całej siły. Pobiegłam szybko do pokoju Kacpra. Leżał na łóżku, z słuchawkami, i podśpiewywał. 
-Jesteś idiotą! Na drugi raz pomyśl zanim zaczniesz coś gadać! Albo w ogóle nie właź do mojego pokoju, bez pukania! - wrzeszczałam na cały dom, byłam na niego wściekła. 
Zdjął słuchawki z uszu, i spojrzał na mnie z pytającą miną
-Co? Mówiłaś coś?- widocznie mnie nie słyszał przez to że słuchał muzyki,widać po nim było że zauważył to że jestem na niego zła.
-Jajco!- ruszyłam w stronę drzwi, którymi także trzasnęłam i poszłam do mojego pokoju. 

2 dni później 
Z perspektywy Jasia
Wiem że głupio się zachowałem. Ale byłem zażenowany, zrobiło mi się strasznie głupio po tym co powiedział Kacper. Wiem że nie wiedział o co chodzi, ale mógł trochę opanować swoje uwagi. Ale ja też źle się zachowałem. Powinienem był pogadać z Łucją, a nie uciekać jak ostatni idiota. Powinienem był jej powiedzieć to co zacząłem zanim mi przerwano. Ale nie umiał bym już zebrać słów do kupy. Nie spotkałem się z nią przez te dwa dni, było mi głupio. Napisałem tylko do niej że ją przepraszam za moje zachowanie. Wymieniliśmy kilka sms-ów i nic po za tym. 
-Muszę się z nią wreszcie pogadać.- powiedziałem sam do siebie
Odłączyłem telefon z ładowarki, i wybrałem jej numer
-Halo?- usłyszałem jej cichutki głos
-Ymm... hej- odpowiedziałem niepewnie
-Coś się stało?
-Nie, nic, tylko... możemy się spotkać?- podszedłem do okna, i zauważyłem że Łucja wychodzi z domu
-Teraz? Bo teraz nie mam zbytnio czasu.- mówiąc to spojrzała w okno mojego pokoju i uśmiechnęła się do mnie
-Nie no możemy potem.Idziesz na miasto? - byłem zaciekawiony tym gdzie wychodzi. Zazwyczaj chodzi gdzieś ze mną bo nie zna tu za dużo osób.
-Tak jak by.- ruszyła ścieżką w stronę parku 
-Okey, nie wnikam...- może i byłem ciekawy ale nie będę jej zmuszał do tego by mi mówiła gdzie idzie. W końcu nie jestem dla niej nikim takim no... ważnym. 
-Znaczy...- zaczęła nie pewnie ale jej przerwałem 
-Nie no spoko, nie chcesz to nie mów- zaśmiałem się lekko do słuchawki
-To nie tak tylko, głupio mi tak o tym gadać. 
-Aaa do ginekologa idziesz- zacząłem się śmiać, i słyszałem że też ją to rozbawiło 
-Haha, nie! Idę, na spotkanie...
-To fajnie że poznałaś jakąś dziewczynę, może w końcu się ode mnie odczepisz, i przyczepisz się jej- oczywiście powiedziałem to na żarty, byłem jej przyjacielem i nie chciałem żeby się ode mnie ,,odczepiła'' 
-Bardzo zabawne...Nie poznałam żadnej dziewczyny, po prostu wczoraj jak byłam w parku wpadłam na takiego chłopaka, no i on mnie zaprosił do kina.- wyraźnie była zadowolona, a ja? Ja byłem wkurzony. Może i byliśmy przyjaciółmi, ale... Po prostu, sam nie wiem czy czuję do niej coś więcej. Wiem na pewno że informacja o tym że idzie gdzieś z jakimś chłopakiem, sprawiła że bylem ,,zazdrosny''. Nie odpowiadałem nic, bo nie za bardzo wiedziałem co. 
-Ymm, jesteś?- jej głos odciągną mnie od myśli
-Tak, tak jestem. Wiesz to ja będę kończył. Nie będę ci przeszkadzał.
-No okey. To na razie. - rozłączyłem się i rzuciłem telefon na łóżko. 
-Ari!- zawołałem mojego psa, i zapiąłem mu smycz, założyłem buty i udałem się z nim w stronę parku.

Z perspektywy Łucji
Dochodziłam już do kina, gdy ujrzałam wysokiego szatyna przy wejściu. Kamil czekał na mnie z czerwoną róża, przywitał się, i poszedł kupić bilety. Nie był jakiś zabójczo przystojny ale miał coś w sobie. Miał wyraźne kości policzkowe, duże zielone oczy, i małe ale pełne usta. Zawsze wiedział co powiedzieć, znalazł zawsze jakiś temat do rozmowy. 
Poszliśmy na horror ,,Annabelle''. W niektórych momentach strasznie się bałam, ale nie które lekko mnie bawiły.
Po kinie wybraliśmy się na spacer do parku, rozmawialiśmy, śmialiśmy się, było na prawdę miło. Nim się obejrzałam była już osiemnasta. 
-Ja już muszę lecieć, robi się późno a powiedziałam że wrócę na kolację.
-Nie ma problemu, odprowadzę cię jeśli pozwolisz- kiwnęłam głową i skierowaliśmy się w stronę mojego domu. 

Z perspektywy Jasia
Siedziałem przy komputerze, oglądając jakiś film, gdy zawołał mnie mój ojciec, zszedłem na dół, by dowiedzieć się o co chodzi.
-Janek, mam do ciebie prośbę- ta prośbę, od razu powiedz co mam zrobić, bo i tak wyjdzie na to że będę musiał to zrobić nawet jeśli nie będę chciał, pomyślałem 
-Jaką?
-Wiesz że w poniedziałek jest ważny dzień?- od razu wiedziałem o czym mówi
-No ta. 
-Chcę żebyś poszedł tam ze mną.- myślałem że się przesłyszałem
-Co?! Ty chyba żartujesz, nigdzie nie idę!
-Nie ma żadnego ,,ale'' idziesz i koniec. A teraz wyrzuć śmieci.- podał mi worek, i skierował się w stronę salonu. Kopnąłem drzwi, i w myślach wyzywałem mojego ojca. Od razu pomyślałem o Łucji. Muszę jej o tym powiedzieć jak najszybciej, póki nie jest za późno. 
Wyszedłem przed dom, wyrzucić śmieci. Zauważyłem idącą w stronę domu Łucję, ale nie samą. Była z jakimś chłopakiem. Nie chciałem zwracać na nich uwagi więc skierowałem się w stronę domu. Miałem już do niego wchodzić gdy coś we mnie pękło.
Zagotowałem się cały w środku gdy zobaczyłem jak ten koleś ją całuje. Nie wytrzymałem, podbiegłem do niego i walnąłem mu z pięści w twarz. 
____________________________________________
To by było na tyle w tym rozdziale ;)
Kolejny ukaże się jutro lub w niedzielę!
W razie pytań ; ask

7 komentarzy:

  1. Jaki zazdrośnik z tej naszej tępej pały. Ładnie to tak obcego faceta po mordce bić? Nie ładnie. Nie mówisz dziewczynie całej prawdy a potem zachowujesz się jak szczeniak. Jestem niezadowolona xD

    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu, powiedz w końcu, o co chodzi!!! Nie trzymaj tak długo w niepewności foczko 8)
    Ale Kacper to tempa pała...

    OdpowiedzUsuń
  3. haha co za zwrot akcji !!! czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny!Czekam na next'a :*

    OdpowiedzUsuń