sobota, 28 marca 2015

Rozdział 7

''Zagotowałem się cały w środku gdy zobaczyłem jak ten koleś ją całuje. Nie wytrzymałem, podbiegłem do niego i walnąłem mu z pięści w twarz.''

Z perspektywy Łucji
-Janek! Zostaw go!- wrzeszczałam na całą ulice, zupełnie nie wiedziałam co go napadło. Gdy Kamil odprowadził mnie pod dom, porozmawialiśmy chwilę, i on mnie pocałował. Wtedy z nikąd pojawił się Jasiek. Uderzył Kamila a ten upadł na ziemię. Myślałam że stracił przytomność, lecz po chwili wstał i co? I oczywiście oddał Jankowi. Ten nie pozostał mu dłużny. Chłopcy zaczęli się bić, a ja zupełnie nie wiedziałam co mam zrobić! 
-Janek! Co cie napadło!? Kamil zostaw go! - słyszała mnie chyba cała ulica, bo w niektórych domach pozapalały się światła. 
Bardzo się ucieszyłam gdy w drzwiach mojego domu zobaczyłam Kacpra. 
-Co tu się do cholery dzieje!?- podbiegł do chłopców i starał się ich rozdzielić, skończyło się na tym że i on oberwał. 
W końcu jednak udało mu się ich jakoś uspokoić, ale to jednak nie trwało długo. Za rogu ulicy przyjechała oczywiście policja. Pewnie któryś z sąsiadów ich zawiadomił. 
-To twoja wina idioto!- wrzeszczał Kamil i z powrotem rzucił się na Janka, tym razem już rozdzieliła ich policja. Cała nasza czwórka musiała jechać przez tych kretynów na policję. Sama nie wiem po co. Przecież nic takiego się nie stało, a oni robią aferę jak by kogoś zabito. 
Siedziałam na korytarzu czekając na Kacpra, chciałam już jechać do domu. Nie było go dobre półtorej godziny. Mnie przesłuchiwali tylko trzydzieści minut. Może to dla tego że on też oberwał gdy starał się ich rozdzielić? Nie wiem. Zachciało mi się pić, postanowiłam skoczyć do sklepu na przeciwko. Założyłam letni płaszczyk, i już miałam wychodzić, gdy ktoś mnie zawołał. Odwróciłam się i zobaczyłam Kamila idącego w moim kierunku. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. A co jak zacznie mnie się wypytywać czemu Jasiek go pobił? Sama tego nie wiedziałam! Nigdy się tak nie zachowuje! 
-Kamil, ja...- zaczęłam niepewnie, lecz ten przerwał mi buziakiem w polik - Nie jesteś na mnie zły? 
-Na ciebie? Za co? Przecież ty nic nie zrobiłaś.- uśmiechną się do mnie szeroko, mimo tego że miał rozciętą górną wargę. Nad łukiem brwiowym też miał jakieś plastry, i lekko spuchnięte oko. 
-Ja, ja zupełnie nie wiem co go napadło! Strasznie cię przepraszam!
-Już mówiłem że nie twoja wina. Ale mogłaś powiedzieć mi wcześniej że masz chłopaka. Nie całował bym cię i nie robił bym sobie zbędnej nadziei.- jego mina nabrała bardziej poważnego wyrazu,  i nagle spodobały mu się jego buty, bo nie odrywał od nich wzroku. 
-Co? Jakiego chłopaka, on to nie mój chłopak. To tylko...To tylko przyjaciel.- byłam zawstydzona, zażenowana i wkurzona tą całą sytuacją z Jaśkiem. Najpierw wychodzi z mojego domu, nie odzywa się w ogóle, a potem co? Bije chłopaka z którym się umówiłam. Nie no super ma chłopak podejście. 
-Jak to nie? To ,,przyjaciel'' bije chłopaka z którym spotkała się jego ,,przyjaciółka''?- te dwa słowa wypowiedział z bardzo dużym naciskiem na przyjaźń 
-Mówię że nie wiem co mu odbiło, dobra ja muszę z nim pogadać, zdzwonimy się?- chciałam jak najszybciej pójść do Jaśka który właśnie wyszedł z sali. 
-Okey, zadzwonię jutro- złożył delikatny całus na moim prawym policzku i opuścił komisariat.
Nie zastanawiając się ani chwilę dłużej, podeszłam szybkim krokiem do Jaśka, i strzeliłam mu liściaka. 
-Co ci kurwa odbiło!? Jesteś skończonym idiotą!- chciałam powiedzieć mu tylko to i wrócić do domu, odwróciłam się nie czekając na jego słowo i ruszyłam w stronę drzwi. 
-Daj mi się wytłumaczyć!- złapał mnie za nadgarstek i próbował zatrzymać
-Nie dotykaj mnie.- wyrwałam rękę z jego nacisku i wybiegłam z budynku. 
Pobiegłam wąską uliczką, robiło się już ciemnawo. W sumie była już prawie dwudziesta druga. Zwolniłam kroku, gdy poczułam zacisk rąk na moich biodrach. 
-Zaczekaj.- od razu rozpoznałam głos Jaśka. Czułam jego oddech na moim karku, momentalnie się odwróciłam a ten przyciągną mnie do siebie tak, że jego ciało znajdowało się tuż przy moim.
-Puść mnie.- powiedziałam już spokojniej, ale stanowczo. Próbowałam się wyrwać z nacisku jego dłoni, ale jak to chłopak był ode mnie silniejszy.
-Dopiero gdy mnie wysłuchasz. 
-Wysłucham dopiero gdy puścisz. 
-To coś czuję że będziemy tutaj długo stać w tym uścisku. Bo ja nie mam zamiaru puszczać cię do póki mnie nie wysłuchasz.- na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. 
-Nie wiem z czego się cieszysz. Mnie wcale nie jest do śmiechu.
-Wysłuchasz mnie czy nie?- tym razem to on był stanowczy. Wiedziałam że nie da mi spokoju dopóki nie dam mu się wytłumaczyć.
-Przez ten czas co paplasz o tym czy cię wysłucham, zdążył byś mi się wytłumaczyć trzy razy. 
-Zadziorna.- zażartował sobie, jak zwykle. Ja na serio nie wiem co go tak bawi? To że pobił Kacpra? Czy może to że wygląda jak idiota z tymi szwami na brwi.
-Zabawne. Uśmiałam się.Naprawdę.
-Widzisz? Zawsze poprawiam ci humor.
-Gadaj co miałeś gadać, albo mnie puść i idę!
-Ja...Łucja ja.- zaczął niepewnie, wyglądało na to że sam nie wiedział co ma powiedzieć. Byłam na niego strasznie wkurzona, i emocje wzięły nade mną władzę. Oczywiście musiałam wrzucić swój niepotrzebny komentarz. 
-Ja, Łucja ja, wysłów się wreszcie!- wydarłam się na niego, aż ten podskoczył 
-Łucja ja po prostu... Sam nie wiem co mnie napadło. Zawsze traktowałem cię jak przyjaciółkę. Ale gdy dowiedziałem się że idziesz z jakimś chłopakiem na randkę, stałem się, sam nie wiem, zazdrosny?
-Janek, posłuchaj ja...- nie dokończyłam bo ten od razu mi przerwał
-Nie teraz ty posłuchaj. Myślałem że to będzie dla mnie łatwe, ale gdy usłyszałem twój śmiech. Gdy zobaczyłem cię z nim, jak... jak on cię pocałował, coś we mnie pękło. Nie panowałem nad tym co robię, i po prostu do niego podszedłem i wywaliłem mu. Naprawdę cię przepraszam, to było silniejsze ode mnie.
-Janek, ja...- do moich oczu napłynęły łzy. Czemu ja zawsze muszę mieć takiego pecha! Czy nie mogę mieć po prostu zwyczajnego przyjaciela? Czy zawsze musi się to przerodzić w coś większego? Nie wytrzymałam. Rozpłakałam się. 
-Nie płacz. Proszę cię.- chwycił mnie za podbródek, i nakierował tak moją twarz że moje oczy patrzyły prosto w jego oczy. Prawą ręką, dotkną mojego polika, a mnie przeszedł dreszcz. Przetarł lekko swoim kciukiem łzy płynące mi po policzku. 
-Janek, ja... ja dla tego nie chciałam.
-Czego nie chciałaś?
-Nie chciałam żeby było między nami coś więcej. Dla tego od razu powiedziałam ci żebyśmy zostali przyjaciółmi. Chciałam mieć zwyczajnego przyjaciela, nie chłopaka. Ja po prostu...- znów mi przerwał
-Nadal chcesz żebyśmy zostali tylko przyjaciółmi?- mówiąc to patrzył mi w oczy, jak by chciał przeczytać w moich myślach to, czego chcę. 
-Ja, ja sama nie wie...- nie dokończyłam. W tym momencie jego usta znalazły się tuż na moich.
______________________________________

Rozdział ósmy pojawi się w poniedziałek ;) ! Nie dam rady napisać na jutro... ;(
Dziękuje wam za tak wielką aktywność na blogu !
Zapraszam na aska: GG_xoxo_

8 komentarzy:

  1. Ty polsacie! Pieeerwsza <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty mi nawet nie mów, że oni będą tylko przyjaciółmi. Jasiek i Łucja mają być razem. I ta tępa pała ma przeprosić tego chłopaka, co go pobił. Bo zachował się jak świnia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak koleżanka wyżej mówi! Oni muszą być razem! :) ja nie widzę innej opcji! ! To do poniedziałku! :**

    OdpowiedzUsuń
  4. A powie jej o tym co miał powiedzieć czy już to powiedział?
    Świetny blog! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wytrzymam !! :D świetnie piszesz, musi zajść coś więcej !! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. A powie jej o tym co miał powiedzieć czy już to powiedział?
    Świetny blog! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny blog! :)
    zapraszam do mnie: https://www.blogger.com/home

    OdpowiedzUsuń