środa, 25 marca 2015

Rozdział 5

''Nie mogę powiedzieć jej prawdy. Może kiedy indziej, ale na pewno nie teraz!''


Dwa tygodnie później(18 sierpień)

Z perspektywy Łucji: 
Obudził mnie mój telefon, z przyzwyczajenia zerknęłam na zegar naścienny nad biurkiem. Super...ósma rano a oni nie dadzą człowiekowi pospać. Odebrałam telefon, i wcale się nie zdziwiłam gdy w słuchawce usłyszałam głos Jasia. 
-Wstawaj!- ledwo przyłożyłam słuchawkę do ucha, a on już się wydziera, ostatnio ciągle budził mnie w ten sposób, i to o tej samej porze. I zawsze miał jakiś ,,ekstra'' powód by to robić. A to raz piękna pogoda, a to brzydka. Ludzie serio? Czy on musi mnie budzić tylko po to by powiedzieć mi jaką ma pogodę za oknem!? Mamy tą samą pogodę, prędzej czy później bym zauważyła.
-Co dziś też słońce świeci?-spytałam się go sarkastycznie
-Serio? Serio, chcesz ze mną o pogodzie gadać? A co ja pogodynka?- zaczął się głupio śmiać
Nie słuchając go dalej,rozłączyłam się i chcąc nie chcąc, skierowałam się do łazienki by wziąć prysznic. Pewnie każdy na moim miejscu poszedł by dalej spać, ale ja wiedziałam że Jasiek zaraz u mnie będzie. Popełniłam ten błąd trzy razy. Rozłączyłam się i poszłam spać, skończyło się tak że znalazłam się na podłodze, lub cała mokra od wody którą na mnie wylał razem z Kacprem. Wole już wstać i nie robić potem nic, niż pospać jeszcze dziesięć minut i sprzątać pokój po wodzie.
Ubrałam się w biały podkoszulek, z jakimiś napisami i krótkie, dzinsowe ogrodniczki. Zaścieliłam łóżko, i udałam się do kuchni. Oczywiście w lodówce nie znalazłam nic na co bym miała ochotę.
-Co tak wcześnie wstałaś? Haha czyżby Janek miał cię odwiedzić? - zażartował sobie Kacper gdy mnie zobaczył ,,bardzo śmieszne'' pomyślałam. Chyba każdy w moim domu, przyzwyczaił się do rannych wizyt Jaśka. Z Kacprem się tak polubili, że raz jak nie chciałam wstać to obalili specjalnie łóżko. Chamy. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, usłyszałam jak drzwi się otwierają.
-Siema-usłyszałam głos jasia-Łucja jeszcze śpi? Czy dzisiaj nie marnujemy wody?- Zanim Kacper zdążył mu odpowiedzieć z kuchni dobiegł mój krzyk.
-Nie śpię!!!


Z perspektywy Jasia:
No co? Już tak mam że wcześnie wstaję, nudzi mi się to dzwonię. Mógłbym oczywiście do kogoś innego, ale nie mam zbyt wielu przyjaciół. A moi przyjaciele mieszkają w centrum, więc do niej mam najbliżej.  Lubie przychodzić z rana i ją budzić, po prostu jest strasznie śmieszna gdy jest nie wyspana. Z Kacprem chcemy żeby wyszła z łóżka, poszła na rower, spacer czy pobiegała. Przydało by jej sie, schudła by chociaż... Tak na serio nie ma z czego chudnąć, ale lubie jej to mówić, ma  w tedy taką śmieszną mine. Złości się na mnie,a następnie wywala mnie i Kacpra z pokoju. Przez te dwa tygodnie, strasznie się do siebie zbliżyliśmy, ale nie jak para. Jak przyjaciele. Lubie spędzać z nią czas, gadać, śpiewać. Mogę śmiało powiedzieć że jest moją przyjaciółką. Mam nadzieję że mi wybaczy, gdy dowie się prawdy o mnie i o studiu. Do przesłuchań na które ma iść już tylko tydzień. Może to najlepszy czas by jej to powiedzieć?
-Idziemy na pizzę?- zaproponowałem, ledwo siedzącej Łucji. Pokiwała tylko głową, ubrała buty i poszliśmy, kierując się w stronę centrum.
Droga wydawała się jeszcze dłuższa niż zwykle, może to przez nasze milczenie? Nie mam pojęcia. Wiem jedno, muszę jej dziś to powiedzieć. Przecież lepiej żeby się dowiedziała ode mnie niż od kogoś innego. Skręciliśmy w drogę do parku, a w tedy Łucji przypomniało się że pizzeria jest czynna od 10. Usiedliśmy na ławce w parku. Patrzyliśmy na grupkę bawiących się dzieci.
-Woow. Że im sie chce tak wcześnie wstać. - zażartowała, a ja udawałem że mnie to rozbawiło- z czego się śmiejesz? To nie mało być śmieszne. 

-Z Ciebie.
-Ze mnie? A masz jakiś powód?- złożyła ręce na krzyż, robiąc minę obrażonego dziecka, nie wytrzymałem i zacząłem się śmieć jak opętany. Myślałem że się obrazi ale po chwili też zaczęła się śmiać. 

-Co ze studiem?
-A co ma być?- spytała lekko zdziwiona... chociaż może nie wyspana.
-No tak ogólnie.- patrzyła na mnie tym swoim spojrzeniem ,,jesteś głupi czy głupi?'' - no na przykład masz już piosenkę którą zaśpiewasz?

-Nie.
-Jak nie? W następnym tygodniu są przesłuchania, powinnaś już ćwiczyć.- zmartwiłem się, wiem z własnego doświadczenia, że piosenka musi być zaśpiewana idealnie. A ona co?Jeszcze nawet jej nie wybrała.
-Jak nie wiem co mam zaśpiewać! Nie mogę się na nic zdecydować...
-Idziemy.-wstałem i ruszyłem w stronę jej domu
-Gdzie ty idziesz!?- krzyczała Łucja która wstała z ławki, i zaczęła dreptać w moim kierunku. 

- Do ciebie.A gdzie mamy iść?
-Po co? Mieliśmy iść na pizzę.

-A kto ci pomoże wybrać piosenkę? Bo chyba nie Kacper.- zaśmiałem się, wyszedłem z parku i skręciłem w drogę do naszej ulicy.
-Dobra już dobra! Ale zwolnij!- słyszałem jej głos za mną, odwróciłem się i co? Była z jakieś 10metrów ode mnie. 
-Mówiłem że masz słabą kondycję, gdybyś wstawała wcześniej i biegała to byś ją poprawiła.- zrobiła ,,groźną'' minę i zaczeła do mnie biec, Poczekałem chwilę na nią, po czym poszliśmy do jej domu.
Zdjąłem buty i poszliśmy do jej pokoju. Łucja wzięła laptopa, usiedliśmy na łóżku, i zaczeliśmy przeglądać piosenki na youtubie.


Z perspektywy Łucji:
Kolejne dwie godziny spędziłam na słuchaniu uwag Jasia, jak to nie śpiewam. A to tu nie wchodzę dobrze w refren, a to tu głos mi się załamuje, a to nie pasuje do mojego stylu. Wyszło na tym że wybraliśmy piosenkę ,, Taylor Swift- Blank Space''. 

-Jeszcze raz zaśpiewaj.
-Nie. Śpiewałam już z trzydzieści razy.
-No ostatni raz.- Jaś zrobił minę proszącego o jedzenie psa. 
-Nie chce mi się Jaś, jutro poćwiczę okey?- tym razem to ja zrobiłam taką mine, ale na niego to nie podziałało. 
-Zaśpiewaj mi chociaż pierwszą zwrotkę-jezu co go ugryzło? Czy on nie da mi spokoju do póki mu tego nie zaśpiewam?
- ,,Nice to meet you, where you been?
I could show you incredible things
Magic, madness, heaven, sin
Saw you there and I thought
Oh my God, look at that face
You look like my next mistake
Love's a game, wanna play?
New money, suit and tie
I can read you like a magazine
Ain't it funny? Rumours fly
And I know you heard about me
So hey, let's be friends
I'm dying to see how this one ends
Grab your passport and my hand
I can make the bad guys good for a weekend

So it's gonna be forever
Or it's gonna go down in flames
You can tell me when it's over
If the high was worth the pain
Got a long list of ex-lovers
They'll tell you I'm insane
'Cause you know I love the players
And you love the game''

-Teraz dam ci spokój.-położył się na moim łóżku, jak u siebie, i zamkną oczy.
-Co ty robisz?
-Idę spać. Nie wyspałem się.- ziewną sobie i uśmiechnął się do mnie.
-Ty chyba oszalałeś! Mi nie pozwalasz spać a sam idziesz? - chwyciłam w rękę poduszkę i chciałam zapoczątkować wojnę.Walnęłam go poduszką w jego głupi łeb, a on tylko otworzył oczy, zaśmiał się i pokazał mi ręką żebym do niego podeszła. Zrobiłam kilka niepewnych kroków do przodu, a on szybko zeszedł z łóżka, chwycił mnie w pasie i podniósł. Moja głowa wisiała na jego plecach, a on zaczął się obracać w kółko coraz to szybciej i szybciej. 
-Janek!!! Odstaw mnie!!!- wrzeszczałam na cały dom a on tylko się śmiał.
-Już wiesz że nie należy przerywać prawdziwemu mężczyźnie gdy chce spać?- powoli przestawał mną kręcić, staną ale nadal mnie nie puszczał
-Chyba chciałeś powiedzieć chłopcu.- to że to powiedziałam to był mój błąd. Janek rzucił mnie na łóżko i zaczął łaskotać. Nie mogłam opanować śmiechu. 
-Dobrze! Już dobrze! Prze-przepraszam - wcale nie chciałam go przepraszać, ale nie miałam wyboru. Jednak on nie przestał mnie łaskotać, w ręcz przeciwnie zaczął się śmiać jeszcze bardziej. Nie wytrzymałam wzięłam poduszkę leżącą obok mnie i walnęłam nią w jego głowę. Od razu przestał mnie łaskotać, i też wziął poduszkę. Biliśmy się nimi z dobre dwadzieścia minut po czym padliśmy zmęczeni na łóżko. Leżałam na plecach, a on na boku, odwróciłam się w jego stronę, z chęcią powiedzenia mu że już nigdy więcej nie będę przeszkadzała mu w spaniu. Ale zapomniałam co miałam powiedzieć gdy nasze oczy się zetknęły. 

Z perspektywy Jasia: 
Patrzyłem w jej piękne, błękitne oczy. Nigdy jeszcze nie podobały mi się tak jak dzisiaj. Gdy lekko oblizała usta, miałem ochotę ją pocałować. Czułem wyraźnie jej kokosowy szampon do włosów, mieszający się z jej kwiatowymi perfumami. Chwyciłem jej kosmyk włosów który spadał jej na czoło, i włożyłem jej go za ucho. Poczułem jak na mój dotyk, jej ciało przeszedł lekki dreszcz. Już chciałem ją pocałować, gdy przypomniały mi się jej słowa z wczorajszego spaceru. Powiedziała mi w tedy że nie chce by między nami było coś więcej niż przyjaźń. Musiałem uszanować jej zdanie... Chciałem jakoś zacząć rozmowę by nie doszło do tego że niekontrolowanie ją pocałuję. Nie przychodziło mi nic innego na myśl jak tylko to by powiedzieć jej o studiu. Tak to ten dzień, to ta chwila,powiem jej teraz. Przekręciłem się na plecy, ze zdenerwowania nie wiedziałem od czego zacząć.
-Łucja...- zacząłem nie pewnie. 
-Noo?
-Muszę ci o czymś powiedzieć... 
__________________________________
Dziękuje wam za 10k wyświetleń! Nie myślałam że tyle osób zechce czytać moje opowiadanie, i mega wam za to dziękuje! 

Zapraszam na mojego aska: ask.fm/GG_xoxo_




8 komentarzy:

  1. Jeju... zapowiada się na bardzo ciekawą rozmowę. Rozdział jest dobry (?) Nie działo się w nim zbyt wiele, ale z tego co widzę, szykują się zmiany. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Jeśli chciałabyś poznać moją dogłębną ocenę bloga to pisz na maila.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej, super ^^ pisz szybko, proszę Cię!

    OdpowiedzUsuń
  3. no nie wierze kolejny świetny rozdział !! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. No jak można było skończyć w takim momencie? No co on ukrywa? ! Pisz szybko następny! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. No jak można było skończyć w takim momencie? No co on ukrywa? ! Pisz szybko następny! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. czemu w tym momencie ?
    czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. JA. CHCĘ. WIĘCEJ!!! Czekam na kolejne części ♥ Powodzenia w pisaniu!

    OdpowiedzUsuń