PROSZĘ PRZECZYTAĆ ROZDZIAŁ DO KOŃCA ORAZ NOTATKĘ POD ROZDZIAŁEM!
''-Kacper co się stało!? Co on wam zrobił!?- wrzasnęłam do telefonu tak głośno że nawet mnie zabolał bębenek w uchu.
-Łucja, to co ci teraz powiem to nie będzie nic dobrego i ...- nie pozwoliłam mu dokończyć
-Kacper! Mów do cholery co się stało!
-On nie żyje Łucja... Nie żyje...''
Miesiąc. Minął równy miesiąc od jego śmierci. Ten czas tak szybko minął. Był to chyba najszybszy miesiąc w moim dotychczasowym życiu.
Oczywiście pierwsze dni były dla mnie tragiczne. Totalnie się załamałam. Wiedziałam że to co się stało to tylko i wyłącznie moja wina. Gdybym nie pakowała się w te znajomość, gdyby przeze mnie nie wyszło z tego tyle kłopotów... On. On nadal by żył.
Nie robiłam nic całe dnie. Siedziałam tylko u siebie w pokoju na siedzisku przy oknie i wpatrywałam się dom Janka z myślą że chłopak się tam pojawi... Za każdym razem gdy tak się nie działo pojedyncze łzy spływały po moich polikach, lecz po chwili zamieniały się one w szloch którego nie umiałam opanować. Wiedziałam że to moja wina że Jasiek jest teraz, tam gdzie jest. Gdyby nie to że kazałam mu iść za Kacprem może nic takiego by się nie stało? Może siedział by tu teraz ze mną, trzymał w ręku gitarę i uczył grać jak to przed paroma tygodniami robiliśmy? A może po prostu bylibyśmy na spacerze w parku? W głowie miałam milion tego typu pytań na minutę. Nie umiałam sobie z tym poradzić...
Oczywiście Kacper pocieszał mnie, i mówił że to nie moja wina. On sam też siebie obwiniał... Twierdził że gdyby zareagował w porę Jaśkowi by się nic nie stało. I tak oto mijały pierwsze dni. Na obwinianiu się.
Po tygodniu od tej nieszczęśliwej wiadomości przyszedł czas by stawić czoła i pójść na policję złożyć zeznania. Oczywiście byłam proszona o to już wcześniej, lecz zawsze starałam się to przełożyć. Po prostu nie chciałam o tym gadać, jednak mojej mamie i Kacprowi który miał już to za sobą udało się mnie w końcu do tego przekonać.
Na komendę pojechałam oczywiście z Kacprem bo mama jak zwykle była czymś zajęta. Nie to że bym narzekała na Kacpra ale strasznie mnie irytował. Ciągłe powtarzanie ,,nie denerwuj się'' nie sprawi że przestane się denerwować! W końcu po czekaniu ponad godziny na korytarzu, dosyć młoda policjantka zaprowadziła mnie do nawet przytulnego pokoju. Nie tak to sobie wyobrażałam. Myślałam że będzie tu raczej szaro, zero półek czy jakichkolwiek mebli. Jedynie co by było w pomieszczeniu to stół na środku i dwa krzesła oczywiście jedno zajęte przez jakiegoś ,,mięśniaka'' który miałby mnie przesłuchać.
Jednak było zupełnie inaczej. Pomieszczenie było przytulne. Ściany pomalowany na biały kolor, kanapa o beżowym odcieniu, stolik do kawy obok niego i jeszcze kilka szafeczek z jakimiś dokumentami. A zamiast ,,mięśniaka'' była miła brunetka trochę wyższa ode mnie. Gdy myślałam że ,,przesłuchanie'' się zacznie do pomieszczenia weszła kolejna kobieta. Tym razem była to niska blondynka z drobną nadwagą. Posłała mi uśmiech po czym przywitała się z brunetką. Jak się później okazało blondynka była psychologiem policyjnym. To ona miała ze mną porozmawiać z ważywszy na mój wiek i relacje z Jaśkiem i Kamilem.
Przesłuchanie trwało ponad dwie godziny. Wypytywali mnie między innymi o to jakie miałam relacje z chłopakami, o to co dokładnie stało się tamtego dnia czy też o ten dzień gdy zostałam pobita przez Kamila. I tak minął pierwszy tydzień.
Na początku drugiego tygodnia odbył się pogrzeb, i muszę przyznać że nie wspominam tego za dobrze. Spojrzenia wielu osób były skierowane w moim kierunku. Mieli o mnie to samo zdanie co ja. To ja byłam temu winna, wiedzieli to tak samo dobrze jak ja. Wielu ludzi podchodziło do trumny by pożegnać się ten ostatni raz. Ja sobie to odpuściłam. Nie chciałam tam podchodzić, nie chciałam tego widzieć. Ceremonia była krótka ale bardzo emocjonalna dla wielu osób. Kilka starszych pań popłakiwało w koncie kościoła, niektórzy wycierali łzy z polików a ja? Ja stałam tam jak słup i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. To było na prawdę dziwne uczucie... Takie obce.
Z kościoła skierowałam się z Kacprem na cmentarz. Stałam w oddali i dopiero w tedy gdy ludzie powoli zbierali do swoich domów z cmentarza powoli ruszyłam w stronę grobu. Nie było przy nim już nikogo, zostałam tylko ja i Kacper.
Staliśmy w ciszy, żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć. Dochodziły do mnie tylko dźwięki wiejącego wiatru. W pewnym momencie usłyszałam coś jeszcze.
-Kacper, słyszysz to?- szturchnęłam brata łokciem w bok na co się wzdrygnął. Staliśmy jeszcze chwile nasłuchując skąd pochodzi owy dźwięk.
-To nie czasem twój telefon wibruje? - spytał lekko rozbawiony moim zdenerwowaniem. Szybko odpięłam moją torebeczkę po czym wyciągnęłam z niej telefon. Faktycznie. Dzwoniła moja mama, jednak nie zdążyłam odebrać. Już miałam do niej oddzwaniać gdyby nie to żę tym razem to telefon Kacpra zaczął dzwonić.
-Halo? Tak mamo... Coś się stało? Co!? Jak to? Dobra już jedziemy. - odpowiadał szybko na pytania mamy, po czym się rozłączył i bez słowa skierował się w stronę auta. Machnął do mnie ręką bym poszła za nim, więc tak zrobiłam. Wsiedliśmy do auta i skierowaliśmy się w stronę centrum.
-Gdzie jedziemy?- spytałam Kacpra po chwili ciszy.
-Do mamy.
-A dokładniej?
-Do szpitala Łucja. Jedziemy do szpitala.- pierwsze o czym pomyślałam po tych słowach to ,,Tylko nie to''.
Moje serce zaczęło walić tak mocno że zaczęłam się obawiać że niedługo wyskoczy mi z piersi.
Z każdą minutą, z każdą przecznicą bliżej waliło ono coraz mocniej. W końcu dojechaliśmy. Od razu pobiegliśmy z Kacprem pod sale w której stała moja mama.
-Wybudził się.- powiedziała prosto do mojego ucha gdy się do niej przytuliłam. Stałyśmy tak jeszcze chwilę, póki nie przerwałam tego momentu.
-Musze się z nim zobaczyć.
-Nie wydaje mi się żeby to był dobry pomysł Łucja... - zaczęła moja mama swoim wolnym i spokojnym tonem głosu.
-Nie rozumiesz! Ja muszę się z nim zobaczyć!- wrzasnęłam na cały korytarz przez co oczy kilkunastu osób skierowały się w moją stronę.
-Dobrze... pójdę załatwić to z lekarzem. Ale wiedz że jeśli nie chcesz to....
-Chcę.- powiedziałam bez namysłu. W tedy moja mama się odwróciła i znikła za rogiem korytarza by po chwili wrócić z lekarzem.
-Dobrze może pani do niego wejść ale tylko trzy minuty- rzekł swoim ochrypłym głosem, na co tylko skinęłam głową.
Drzwi się otworzyły, a ja niepewnie weszłam do środka.
Jasne ściany, jasne łóżko i jasna podłoga. Wszędzie ta przygnębiająca biel szpitalna. Stąpałam po cichu w stronę łóżka gdy postać leżąca na nim skierowała głowę w moją stronę. Boże.
-Łucja?- rzekł wolno. Miał taki chrypkowaty głos, taki przemęczony. Zupełnie jak by przespał z tydzień. Jezu dziewczyno co ty gadasz, przecież on właśnie spał ponad dwa tygodnie!
-Jasiek...- rzekłam a do moich oczu napłynęły łzy. I były to pierwsze od dwóch tygodni łzy szczęścia.
_________________________________________
WITAJCIE witajcie xdd
Nie wiem co napisać więc daje linka do zakładki bohaterowie bo ją uzupełniłam :D
ZAPRASZAM !
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńEkstra.. jak wszystkie. Nie mogę sie doczekać nexta. Oby było wszstko dobrze zJasiem
:http://jasiekklara.blogspot.com/?m=1
Na początku miałam łzy w oczach a na końcu rozdziału okazało się, że Janek się wybudził. O matko! Dużo tych emocji jak na jeden rozdział =)
OdpowiedzUsuńSam rozdział jest super.
Pozdrawiam mordko, weny życzę i zapraszam do mnie: http://jednozdarzenie.blogspot.com <3
Tak przypuszczałam ze to nie Jasiuk nie żyje :) świetny rozdział czekam !!!
OdpowiedzUsuńTak przypuszczałam ze to nie Jasiuk nie żyje :) świetny rozdział czekam !!!
OdpowiedzUsuńCudowny, szkoda tylko, że tak krótki ;) Jaś zapadł w śpiączę, Kamil nie żyje, a Kacprowi tak na dobrą sprawę nic się nie stało :D W sumie to dobrze. Chyba? Ona nie powinna obwiniać się o jego śmierć.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz w zyciu popłakałam się przy czytaniu FF :')
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!!Na początku myślałam że to Jaś nie żyje
OdpowiedzUsuńhttp://nazawsze11.blogspot.com/ zapraszam! jestem początkująca więc proszę o dobrą opinię! :3
OdpowiedzUsuńSuper. Również się popłakałam. Życzę więcej takich rozdziałów i zapraszan do siebie
OdpowiedzUsuńhttp://zosia-jas.blogspot.com/?m=1
Cudo! *-*
OdpowiedzUsuńPłakałam, co rzadko mi się zdarza więc ogromny + dla Ciebie! <3
Weny!
Pozdrawiam! Wpadnij też do mnie http://thankyou-rezi.blogspot.com ! ♥